niedziela, 29 lipca 2012
Owcza radość i zdjęcia z wycieczki.
Myślę, że najwyższy czas podzielić się publicznie ;) moją radością z prezentu urodzinowego. I tym sposobem od ponad miesiąca uczę się się robić zdjęcia moją własną, piękną canonową lustrzanką. Ostatnio znajomy mi powiedział rzecz ważną, którą (znowu) teoretycznie już wiedziałam wcześniej. Tymczasem - miałam ograniczyć ilość posiadanych hobby, a tu się szykuje rozbudowanie jednego z nich. :) To tytułem wstępu. A teraz kilka słów o wycieczce.
Efekty mojego pstrykania możecie zobaczyć tutaj -> Galeria Pasionkowa.
czwartek, 26 lipca 2012
25 lipca 2010...
był dokładnie dwa lata i jeden dzień temu. Tymczasem musiałam ochłonąć, żeby w miarę sensownie opisać przeżycia po projekcji. Uprzedzam! Poniższe uwagi zawierają dużo spoilerów. Jeśli ktoś filmu nie widział - proponuję sobie odpuścić czytanie mojej recenzji, bo nie chcę komuś zepsuć oglądania. Naprawdę. Piszę o treści filmu, łącznie ze scenami końcowymi. Nie pozwólcie żebym zepsuła Wam oglądanie filmu, który może Wam się spodobać. :) Moje zarzuty: - bohaterka robi sobie autooperację - jasne, czemu nie. Gdybym tylko NIE WIEDZIAŁA jak się czuje kobieta po przecięciu powłok brzusznych i jak długo dochodzi potem do siebie, to ok. Ale niestety wiem (wystarczy wspomnieć, że po takim rozcięciu mięśni człowiek mniej-więcej staje prosto dopiero na jakiś trzeci dzień po operacji...). Ale jej, naszej superbohaterki, to nie dotyczy! Ona biega z brzuchem zszytym zszywkami i ratuje nasz świat! (udając bez powodzenia E. Ripley, której i tak nie dorasta do pięt). A potem spuszcza w dół na lince faceta dwa razy od niej cięższego. Kurcze - najwidoczniej "mój" chirurg przegiął nie pozwalając mi podnosić własnych kotów jeszcze pół roku po krojeniu, ale co on tam wie! ;) - wygląda na to, że nawet w przyszłości kobiety mają przerąbane - wypasiona kapsuła medyczna robiąca operacje rozpoznaje jedynie mężczyzn ;) (babeczki, zapamiętajcie na przyszłość - aby wyjąć sobie aliena z macicy należy ustawić machinie kryteria: mężczyzna -> ekstrakcja piłki futbolowej z podbrzusza) :D - gdyby ta blond lalunia mojego faceta potraktowała miotaczem płomieni, to rozwaliłabym jej łeb przy najbliższej okazji (a w filmie było ich dużo), nawet jeśli "należało to zrobić, bo już się przemieniał" (chociaż tu akurat Baraniasty mi wytłumaczył, że nie mogła, bo scenariusz zakładał, że to spadający statek blondynę przygniecie ;) ) - bohaterka ucieka przed wszystkimi, którzą chcą ją zamknąć, zamrozić jako inkubator obcego, robi sobie cesarskie cięcie w poprzek, a potem grzecznie ubiera się w uniform i idzie z nimi (którzy nagle już niczego od niej nie chcą) zwiedzać, a na sam koniec leci statkiem na planetę obcych, którzy chcą zgładzić wszystkich ludzi, razem ze wspomnianym androidem, którego podejrzewa o zabicie własnego faceta... no trzymajcie mnie... - kapitan - najpierw sprawia niejasne wrażenie, że ma wszystko (całą wyprawę) gdzieś i że interesuje go jedynie zmrożona piękność, po to żeby na końcu zginąć bohatersko, bo jakaś rozczochrana dziewoja mu powiedziała, że tak trzeba? - pierwsza scena filmu - kompletnie tego nie ogarniam. Rozumiem, że to był jeden ze stwórców (inżynierów). Po co on wypił i zainfekował obcym swój organizm (skoro w założniu miała to być trucizna dla ludzi)? Czyj to był statek - ten w górze? - no i mój hit - drabina czekająca grzecznie od tysięcy lat w jaskini, żeby robot mógł na nią wejść i otworzyć drzwi :D - (i na końcu) one naprawdę stoją i czekają aż mi ten statek na głowy spadnie?! - aktorzy: M. Fassbender, Ch. Theron i znany mi z Borgiów - S. Harris - są naprawdę świetni. Główna bohaterka mnie niestety nie przekonuje i uważam, że została fatalnie dobrana do tej roli. - ostatnia scena - już wiemy przynajmniej skąd to cholerstwo się wzięło. ;) - ogólnie - nawiązania do Alienów - na duży plus. Cały film też ogólnie oceniam na plus. To moja wina, że spodziewałam się niewiadomo czego. A to po prostu dobrze zrobione SF z (niestety) sporą ilością nielogiczności. Ja wiem, że obok tego science stoi jeszcze fiction, ale jakieś podstawowe zasady logiki chyba obowiązują t a k i e g o reżysera? Pozytywne uczucia pewnie byłyby jeszcze większe, gdyby nie fakt, że po pół godzinie miałam ochotę uciec z kina. Ja wszystko rozumiem - wypasione nagłośnienie, efekty i dolby surround. Tyle, że po dłuższej chwili zaczęłam się zastanawiać ile jeszcze wytrzymają moje bębenki i czy już mi uszy krwawią, a resztę filmu oglądałam z zatkanymi uszami - świetna zabawa. :/ Czy teraz wszystkie filmy (ostatnio tak "świetnie" bawiłam się na Transformersach 3) są robione dla ludzi niepełnosprawnych słuchowo? Czy idąc do kina w założeniu mam kupić sobie zatyczki do uszu? Podsumowując - uważam, że film trzeba zobaczyć, żeby mieć własne zdanie. :)
niedziela, 22 lipca 2012
Trójkolorowy pięciopak :)
Jedna z Fanek ;) Amberzycy przypomniała mi niedawno, że jakoś mało ostatnio Słodkiej Tri na Pasionku. W takim razie już uzupełniam tę lukę. ;) Lady Amber stanowcza: "Tak ma być i miau!"
Czy Słodka Tri się nudzi?
A gdzie tam! Ona tylko ogląda telewizję. Program ornitologiczny oczywiście.
A przy okazji pozuje Owcy. :)
Po czym, zmęczona, udaje się w objęcia kociego Morfeusza.
W zeszłym tygodniu wysłałam wreszcie do Hani od Darmozjadów przesyłkę z nagrodą za Ptasi Konkurs Pasionkowy.
Strasznie długo musiała na nią (zamówioną podkładkę z Glosterkiem) czekać i między innymi dlatego dołączyłam do przesyłki zakładkę z wyluzowanym kotem.
Koniecznie zajrzyjcie do Darmozjadów, do Boleczka, Tosi, Figi, Leyi oraz pozostałych "działkowych" Futer.
wtorek, 17 lipca 2012
W czasie deszczu...
... koty się nudzą. Prawie widzę taki komiksowy obłoczek nad głową Amberzycy z napisem: "Owco, mnie się nudzi!" Gdy jest upał, to można leżeć w słońcu jak ścierka i w ten sposób "zużywać" energię. Jakim cudem te puchate stworzenia - mając tyle zajęć - jeszcze się nudzą? :) Dzisiaj w sepii, bo lubię. :) Fil.
Mała.
poniedziałek, 16 lipca 2012
H, jak Helena ;)
Zanim zapanuję nad stosami zdjęć, które udało nam się zrobić w czasie wakacyjnych wycieczek, to należałoby wspomnieć o tym, co działo się przed urlopem. Jakiś czas temu pojechaliśmy w odwiedziny do Małgosi i Pana P. Oprócz ich dwojga przywitała nas też - Helenka oraz Tyran. Fiszbin udawał, że nas nie ma. ;) Jeśli chodzi o Tyrcia to jeśli istniałaby encyklopedia kotów z hasłem: kot totalnie wyluzowany, to na pewno obok definicji byłoby jego zdjęcie. :) Zaś jeśli chodzi o Pannę HP, to dziewoja jest urocza (tak długo, jak nie płacze, bo jak zaczyna, to mam ochotę jej oddać płuco, żeby tylko przestała) i myślę, że dałabym radę zabawiać Nieletnią nawet przez całe popołudnie. O ile tylko jej mamusia i tatuś będą w pobliżu, bo trzymiesięczne dziecko ma jednak za dużo rąk i nóg. ;D Zawiozłam Małgosi dawno obiecane podkładki z kotami
a Helenka dostała ozdobną literkę z krasnalami :)
Oto i sama Panna HP A jeśli ktoś życzyłby sobie zobaczyć więcej zdjęć Helenki (bo poczytać o niej może oczywiście tutaj) oraz eleganckiego kota jakim jest Tyran, to zapraszam do oglądania Galeria Pasionkowa (klik).
niedziela, 15 lipca 2012
Miazga.
Macie tak czasami, że po lekturze naprawdę świetnej książki nie potraficie przez jakiś czas dojść do siebie? Pisałam ostatnio, że dawno nie czytałam książki, która poruszyłaby mnie dogłębnie, która pozostawiłaby po sobie żal, że już się skończyła. I tak naprawdę wcale nie chodzi o motyw przewodni, bo historia Stanów Zjednoczonych nigdy mnie nie fascynowała. Nie chodzi również o podróże w czasie, bo te bywają skomplikowane, a ciąg przyczynowo-skutkowy nie zawsze jest zrozumiały i logiczny. A potem jest już tak, jak zawsze: czasami bardzo krwawo i przerażająco, ale od początku do ostatniej - 850 strony - jest fascynująco. Dobrze, że epilog czytałam późną nocą, bo nikt (nawet śpiący NzM i koty) nie widział wstrząśniętej Owcy... Nie jest tak dobra jak poprzednia, ale jest genialna.
niedziela, 08 lipca 2012
Seniorki versus upał :)
Upały w wersji kociej to żadne upały. :) Ofutrzone kule zdają się patrzeć na nas, łysych (w większości) dwunożnych, litościwie tolerując złorzeczenie na upiorne gorąco. Bo po kociemu odpoczywa się tak:
i tak (pokazując rudo-białe kłaczki na Indyczkowym brzuszku):
Pierożku, nie jest Ci za ciepło?
Fil: Ani troszkę, Owco!
sobota, 07 lipca 2012
Zmiany.
Nie zawsze wszystko układa się dokładnie tak, jakbyśmy chcieli. Nie wszystkie plany daje się zrealizować, nie wszystkie zrealizowane przynoszą oczekiwane efekty. :) Likwiduję blog Decoupage Owcy. Nie udało mi się osiągnąć tego, co zaplanowałam, a uzyskane doświadczenie pozwoliło mi stwierdzić, że najbardziej lubię dekupażować dla bliskich i znajomych. Nie porzucę mojego rękodzieła oczywiście, może jedynie mocno ograniczę. :) Nachodzące i istniejące zmiany w naszym życiu w większym lub mniejszym stopniu wpłyną na dotychczasowe działania. Żeby wystarczyło mi czasu na wszystko - muszę ograniczyć chociaż jedno moje hobby. :) Dekupaż Owcy będzie pojawiał się co jakiś czas (nadal mam kilka rzeczy, które chciałabym pokazać, a które powędrowały już do swoich Właścicieli), ale znajdzie on swoje miejsce na Pasionku. :) Blog na wordpressie będzie za to pełnił funkcję zupełnie inną, ale o tym innym razem. Przy okazji - bardzo dziękuję Małgosi, Ani, Beatce i Basi za podlinkowanie do blogu, wsparcie i komentowanie moich wytworów. :) Ten wpis będzie zawierał to wszystko, co pojawiło się na blogu Decoupage Owcy. 1. Morskie pudełko
2. Nenufarowy kubek na ołówki
3. Podstawek z nenufarem
4. Kocie zakładki
5. Oliwkowa świeczka
6. Leśne pudełko
7. Smocza świeczka
8. Kocia świeczka
9. Podkładka pod kubek – z kotami 10. Podkładka pod kubek i świeczka – z motywem kocim
11. Podkładka pod kubek – z nenufarem
12. Wiśniowy dzbanek
13. Kocia taca
14. Zakładki
15. Świeczka z bratkami
16. Pudełeczko z wzorkiem
17. Pudełeczko ze śpiącym kotkiem
18. Świąteczne pudełko z misiem
19. Świeczka – obrażone koty
20. Podkładki świąteczne – z kotami
21. Zakładka do książki z rudym kotem
22. Herbaciarka z 25 kotami
23. Podkładki z miechunką rozdętą - czarno-czerwone
24. Chustecznik z kotami
25. Chustecznik wenecki
26. Chustecznik z dużymi kotami
27. Czarno-biały kubek z kotem
28. Podkładka z szafirkami
29. Owca na patyku
30. Zakładki
31. Świeczka z kotem Zen
32. Lawendowe pudełko
wtorek, 03 lipca 2012
Dwustronna obserwacja ;)
Jakiś (dłuższy) czas temu trafił do nas gołąbek (Baraniasty pisał o tym tutaj). Dzień później pojawił się drugi - może szukał brata i ucieszył się, że znalazł, bo jak wylądował na parapecie, tak został. Trzymanie - bądź co bądź - dzikich ptaków przy kanarkach hodowlanych było nie do końca dobrym pomysłem. To tak tytułem wstępu - żeby naświetlić atrakcyjność naszego parapetu. ;) Na balkonie natychmiast zwiększyła się ilość futra:
poniedziałek, 02 lipca 2012
The Tempest.
Nigdy jeszcze mnie widziałam takiego zjawiska atmosferycznego, jak wczorajsza burza. To nie była zwykła burza, a ja po raz pierwszy w życiu się bałam (doskonale rozumiem już Pierożka). Bałam się o Baraniastego, który w najgorszym momencie obkładał mi Fordkę (wszystkim, co wpadło mu w ręce) biegając między kulkami gradu, o koty, o ptaki (Pierzaści o tej porze już śpią i bałam się, że wystraszą się tych grzmotów), o rośliny na balkonie (pomidory przeżyły, petunie mocno oklapły, nie wiem co będzie z pelargoniami). Poczułam atawistyczny lęk naszych przodków. Jadąc rano do pracy widziałam czego duet burza&grad dokonał na osiedlu. Jasne, że to nie było to samo, co kilka lat temu w sierpniu (wybite szyby w samochodach, uszkodzone karoserie, zrujnowane przydomowe ogródki), ale wczoraj różowo też nie było. Naprawdę nie lubię tak skrajnych temeratur (upałów i mrozów) i wszystkiego, co z tego wynika... Żeby jednak nie kończyć aż tak pesymistycznie - pobłażliwie znudzona Biisława. :) |
Archiwum
Zakładki:
Hobby moje i nie tylko :)
KOTY (i ludzie)
Koty zagraniczne
Kulinaria
LUDZIE (i Koty)
Ptaszki
Rękodzieło
Zwierzaki, które lubię, a które nie są kotami :)
![]() ![]() ![]() (Indyczek, Królik, Pani Prezes) ![]() (Pierożek) (Kawa) (Lady Amber Herbu Tricolor) (Biisława, Szylkretka) ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Licznik odwiedzin: Gości na stronie: |